wtorek, 18 sierpnia 2009

Francja Południowa 2009, czyli co warto, a czego nie warto zobaczyć

            Gdzie warto pojechać? Na pewno odcinek od mniej więcej Gap do samego Toulonu jest wyjątkowo atrakcyjny. W przeciągu dosłownie kilku godzin krajobrazy zmieniają się od alpejskich wyżyn po wypalone słońcem, wyżynne przestrzenie, aż po prowansalskie winnice i kamieniste plaże. Wyjątkowo urokliwa jest architektura, głównie w okolicach alpejskich: domy stawiane w kamieniu, czerwone okiennice, pnącza.
            Zachwyciło mnie również samo Wybrzeże Lazurowe, ale nie to znane z Cannes czy Saint Tropez, a  bardziej niedostępne zakątki typu wyspa Giens (na południe od Hyères). Giens to wyjątkowy zespół plaż, półwysep w kształcie grzybka atomowego, który oferuje nam plaże od tych bardziej piaszczystych po zupełnie kamieniste. Jeżeli znajdziemy się na półwyspie odpowiednio wcześnie, jest spora szansa na to, że znajdziemy plażę tylko dla siebie i swoich znajomych. Jeżeli nie, zawsze możemy przejść się dookoła w poszukiwaniu choć tej najmniej zaludnionej. Turystów tu raczej nie spotkamy, jedynie tubylców, którzy delektują się niedostępnością tego zakątka.
            Z miejsc, które zrobiły na mnie spore wrażenie, polecam także zamek Carcassone, największy średniowieczny urbanistyczny kompleks tego typu. I rzeczywiście, z zewnątrz jeszcze się nie zapowiada, spodziewać by się można sporych murów i pustego placu w środku. Nic bardziej mylnego. Do Carcassone wchodzi się jak do średniowiecznego miasta, pełnego restauracyjek, drobnego rzemiosła oraz wielobarwnego tłumu. Współczesne Carcassone to miasto jak każde inne, ale jego zabytkowa zabudowa- cudo!




                     Oczywiście do każdego należy wybór, ale jeżeli chodzi o to, czego nie warto zobaczyć, jak dla mnie rozczarowaniem było Camargue, czyli Kraina Białych Koni. Właściwie to nawet nie dotarłam do samego serca, odwiódł mnie od tego ponad 40 stopniowy upał, który akurat w tym trawiastym regionie jest najbardziej dokuczliwy. Tak więc z motocykla Camargue jawiło mi się niczym wysuszone słońcem piekło. Nic dziwnego, że konie w tym regionie są białe. Przynajmniej odbijają trochę promienie słoneczne :)
           Nie polecam też Gaskonii. Ok, może i na pół godziny, żeby pooglądać usiane słonecznikami pagórki, ale nie na dłużej, bo po godzinie jazdy staje się to już nudne. Poza tym jeżeli ktoś nie posiada karty kredytowej, musi uważać na stacje benzynowe, bo wcale nie ma ich tak wiele! Można się nieźle spocić w sobotnie popołudnie w poszukiwaniu stacji, gdzie można zapłacić zwykłą kartą bądź gotówką.
            Krótko reasumując: Alpy, Prowancja i Lazurowe Wybrzeże- dobre, Gaskonia i Camargue- złe :) Więcej fotek w galerii.

1 komentarz: