Honda rozebrana do rosołu i przygotowana do szeregu podstawowych czynności, które każdy praworządny/a, początkujący/a motocyklista/stka powinien/nna... wykonać, zanim przejedzie się na swoim sprzęcie. I tak wraz z moim absolutnym guru w dziedzinie wszelkiej krnąbrnej materii nieożywionej zajrzeliśmy do filtra powietrza, zacisku hamulca, wykonaliśmy szereg zabiegów odświeżających rurę wydechową oraz dodających słabiuchnej 125tce powera, co okazało się zbyteczne, bo honda jednak była odblokowana (125tki sprowadzane z Niemiec często są blokowane na potrzeby rynku niemieckiego do prędkości 80km/h, by mogły funkcjonować jako motorower) czego się nie spodziewaliśmy.
Po wstępnym niuchaniu okazało się, że sprzęt był mało grzebany, nawet opony, choć łyse, były jeszcze tymi fabrycznymi. Generalnie oprócz zastanawiającego delikatnego dźwięku w silniku, którego moje niedoświadczone ucho oczywiście kompletnie nie słyszało, sprzęcik grał jak ta lala.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz