środa, 5 listopada 2008

Uuuu tak nie może być!

    Bo zardzewiała rura wydechowa to nie tylko względy estetyczne, czyli zabiegów pielęgnacyjnych ciąg dalszy. Jak się później okazało, niektóre punkty rury były skorodowane do cna, więc po szczotkowaniu i zeskrobywaniu narośli nożem, musiałam w podskokach pognać do zaprzyjaźnionego mechanika, by za promienny uśmiech pospawał mi dziury na rurze, jakkolwiek by to nie brzmiało :)

Wydech po malowaniu, schnący w cieple lampy 500


        Na zdjęciu rura już po renowacji, schnąca pod ciepłem lampy 500, w kliczkowskich ciemnościach, bo w listopadzie na łaskę światła dziennego liczyć nie można zbyt długo. Całą operację udokumentowałam skrupulatnie zdjęciami podpisanymi następująco: 1.fuu rura, 2. zdejmij rurę i obejmy, 3. usuń luźną rdzę, 4. szczotą ją metalową, 5. dopieść papierem ściernym, uważaj na dziury, 6. cortaninem ją grubo, 7. niech schnie, 8. to samo z wydechem przy motorze, 9. luźna rdza szczota papier, 10.ludwik+woda, ostrożnie! 11. folią zabezpiecz, 12. silnik osłoń, taśmą obklej, 13. no to malujemy-spray żaroodporny, 14. schnie pod lampą 500. O tak, nawet jeśli to męska robota, można wprowadzić kobiecy ład oraz skrupulatność. A efekty również jak najbardziej kobiece ! Czarne i błyszczące jak szpilki na balu maturalnym!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz