Bo zardzewiała rura wydechowa to nie tylko względy estetyczne, czyli zabiegów pielęgnacyjnych ciąg dalszy. Jak się później okazało, niektóre punkty rury były skorodowane do cna, więc po szczotkowaniu i zeskrobywaniu narośli nożem, musiałam w podskokach pognać do zaprzyjaźnionego mechanika, by za promienny uśmiech pospawał mi dziury na rurze, jakkolwiek by to nie brzmiało :)
Na zdjęciu rura już po renowacji, schnąca pod ciepłem lampy 500, w kliczkowskich ciemnościach, bo w listopadzie na łaskę światła dziennego liczyć nie można zbyt długo. Całą operację udokumentowałam skrupulatnie zdjęciami podpisanymi następująco: 1.fuu rura, 2. zdejmij rurę i obejmy, 3. usuń luźną rdzę, 4. szczotą ją metalową, 5. dopieść papierem ściernym, uważaj na dziury, 6. cortaninem ją grubo, 7. niech schnie, 8. to samo z wydechem przy motorze, 9. luźna rdza szczota papier, 10.ludwik+woda, ostrożnie! 11. folią zabezpiecz, 12. silnik osłoń, taśmą obklej, 13. no to malujemy-spray żaroodporny, 14. schnie pod lampą 500. O tak, nawet jeśli to męska robota, można wprowadzić kobiecy ład oraz skrupulatność. A efekty również jak najbardziej kobiece ! Czarne i błyszczące jak szpilki na balu maturalnym!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz