czwartek, 6 listopada 2008

Jak się nie dać wyrolować, czyli flirt z filtrem

   Ciekawa to kwestia. Za nowy, oryginalny, który przecież nie jest żadną skomplikowaną konstrukcją, tylko zwykłym papierowym filtrem na planie prostokąta, zarówno serwis hondy, jak i sklepy z częściami żądały około 120 zł. W sklepie z częściami samochodowymi okazało się jednak, że dziwnym trafem filtr do cinquecento pasuje idealnie, ba, nie na jeden filtr do hondy, a na dwa- po przekrojeniu i oklejeniu silikonem. I tak ze 120 zł kwota za jeden filtr zmalała do... 5zł!

Po lewej - dwukrotnie dłuższy, nowy filtr do Cinquecento, po prawej- stary filtr Hondziaka

  
      Uwaga, motocyklistki! Bez podstaw mechaniki jest ciężko, bez zmysłu szukania tanich zamienników- jeszcze ciężej. Jedyne na czym można polegać, to znajomi, którzy przecież też nie są ciągle do naszej dyspozycji, a  mechanik z zewnątrz może okazać się naciągaczem. Zasada nr jeden brzmi więc następująco: znajdź kogoś, komu możesz zaufać. Ja wciąż szukam, bo związki miłosne niestety nie sprzyjają mechanice, i moje motocyklowe guru musiało odejść w zapomnienie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz