I zaczęło się. Do samego końca kurierzy trzymali mnie w napięciu, czy zdążą z ulotkami, plakatami i przypinkami, ale udało się! W piątek od rana do wieczora latałam po mieście dopinając sprawy na ostatni guzik, w tym fryzjera ;). Około 18 wyjechałam już w stronę ulicy Mielczarskiego, przy której mieści się serwis ekipy
motoracer.pl. Tam czekała na mnie Hondka, oklejona nową porcją naklejek. Do Hali Stulecia, a ściślej mówiąc do Centrum IASE już tylko rzut beretem. Tam o 19 miałam spotkać się z resztą ekip: Wyprawy na Jedwabnym Szlaku, Motojary oraz
Endurovoyagerem, który w dwuosobowym składzie, wraz z przedstawicielką Motovoyagera, przybył do nas aż z Warszawy. Nie mogłam im pozwolić na to, żeby spali w busie, bo taki mieli pomysł, więc zaproponowałam im, żeby zatrzymali się u mnie. Być może nie w najbardziej komfortowych warunkach, bo studenckie mieszkanko, bo ciasno, ale na pewno lepiej niż w busie ;) O 19 wszyscy już czekali na miejscu i mogliśmy rozpocząć rozkładanie naszych stanowisk. Ja po jednej stronie z ekipą Jedwabnego Szlaku, a na przeciw Endurovoyager i Motojary. Bardzo szybko się okazało, że koordynowanie takiego standu to żaden problem, bo wszyscy gotowi do działania, z własnymi koncepcjami typu wyświetlanie filmów podróżniczych czy zaaranżowanie standu na kształt obozu podróżników. Na dodatek wszyscy świetnie się dogadywaliśmy ;) O 22 zabrałam swoich podopiecznych do domu, żarliwe rozmowy i piwkowanie znudziło nam się dopiero koło 4 nad ranem. A o 8 już na targi...
|
Tak prezentował się mój skromny stand. Zdjęcia, Hondzia, ulotki, plakaty, przypinki i ja we własnej osobie ;) |
|
A oto i dwuosobowa reprezentacja Endurovoyager'a, grupy podróżników i organizatów wypraw motocyklowych |
|
Wyprawa na Jedwabnym Szlaku postawiła na sprzedaż koszulek, zysk przeznaczą na koszty wiz |
|
Klub Motojary postawił na prezentację filmów z podróży oraz najokazalszego rumaka w stajni |
Moja poczciwa Hondzina wyróżniła się w towarzystwie okazałych Katów, Tener czy brudasów typu TTR. Przyciągała głównie młodzież, początkujących, kobiety oraz zagorzałych wielbiciele małych pojemności. Wiszący nad Hondą baner działał w dwójnasób: z jednej strony mylił odwiedzających, którzy myśleli, że to stoisko Modeki, ale z drugiej strony przyciągał uwagę. Jeżeli ktoś wywnioskował, że prezentuję odzież Modeki, to szybko wyprowadzałam go z błędu, wciskałam ulotkę, przedstawiałam całą ideę i kusiłam przypinką ;) Strategia okazało się niezawodna, choć w większości przypadków nie była nawet potrzebna. Byli również i tacy, którzy są już zaznajomieni z Kopciuszkiem i przyszli pokibicować, co oczywiście bardzo mnie ucieszyło ;)
|
Kopciuszkowe dzieciaczki |
|
Z ekipą spozo.pl ;) |
Ogólne wrażenia? Bardzo pozytywne. Targi były warte całego zachodu, choćby ze względu na kontakty i znajomości, które nawiązałam. Spotkania z podróżnikami znacznie większego kalibru dodają skrzydeł i wiary w to, że to podróże mogą stać się sposobem na życie. Szczególnie, gdy po raz setny słyszy się, że wyprawa wzbudza szacunek, to wydaje się, że rzeczywiście coś jest na rzeczy, że warto o tym mówić, rozmawiać z ludźmi, dodawać im otuchy, jak Pani X, która chciałaby podróżować z mężem na motocyklu, ale obawia się kwestii higieny w podróży. Lub Pani Y, która chciałaby wybrać się kiedyś w podróż z paczką kobiet, ale ciężko jest jej namówić kogokolwiek. Może Kopciuszkizm to nie tylko ta jedna wyprawa, a misja na większą skalę...
|
Sensacja Targów - Ducati Diavel |
|
Najbardziej błyszczące stoisko ;) |
Co do spraw organizacyjnych, na pewno mogłoby być lepiej. Ale które początki są łatwe! W tym miejscu i tak chciałabym złożyć szacun organizatorowi Arturowi Wojsie, który wziął na siebie organizację imprezy takiego kalibru, wiedząc, że rzuca się lwom na pożarcie. Bo oczywiście na forach zawrzało, że nie ogólnopolskie, a lokalne, że bilety za drogie itepe itede... Kolejna edycja zaplanowana już na marzec 2012, tym razem już w Hali Stulecia. Życzę powodzenia, miejmy nadzieję, że impreza będzie się rozwijać w najsłuszniejszym z kierunków!
Reszta zdjęć:
tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz