poniedziałek, 5 września 2011

Moto odpoczywa, czyli w oczekiwaniu na serwis w Motoracer.pl

    Fajnie, że ktoś czyta mojego bloga. Myślałam, że piszę go głównie dla siebie ;)) Dziś dostałam przemiłego maila wychwalającego mojego blogaska, ale jednocześnie ponaglającego, bo przecież ponad miesiąc już bez nowego wpisu. Ale o czym tu pisać, kiedy moto stoi w garażu, ja siedzę nad magisterką i jeszcze zaległościami w blogowaniu z ostatniej wyprawy i nic się w moim życiu ekscytującego nie dzieje.
    Jakie plany na przyszłość? Póki co się obronić, zawieźć motocykl do serwisu Motoracer, bo właściciel Miłosz Jaskólski zapewnił, że sponsoring dalej obowiązuje, nawet już po wyprawie, bo jak powiedział: "Masz jeździć i nas reklamować";) Zatem lecę soon do Wrocławia, zdaję Hondzinę, żeby doprowadzić ją do ładu. Na pewno spawana półka wymaga wymiany, bo to kwestia bezpieczeństwa i priorytet, lampa, zegar i inne pierdoły to kwestie bardziej kosmetyczne, choć dość kosztowne. Wisi nade mną jeszcze przegląd, więc trzeba do porządku doprowadzić przyrdzewiały numer na ramie, bo niestety jest nieczytelny, a jeżeli nie uda się go odzyskać, to niestety czeka mnie wizyta rzeczoznawcy, który na pewno sponsoringiem mnie nie obejmie :]
    I to tyle z nowości, tych potwierdzonych oficjalnie ;) Reszta to nudy, życie codzienne, pranie ciuchów, mycie zębów, żarcie, diety, gimnastyka i inne zupełnie nieciekawe szczegóły z życia kopciuszkowego, bo przecież to, co się liczy to trasa i moto, a wszystko poza podróżą staje się jakieś takie miałkie... W głowie snuję sobie czasem dla rozrywki plany kolejnych podróży. Za rok trzeba będzie poprawić Bałkany, ze szczególnym naciskiem na Rumunię, coby w terenie troszkę poćwiczyć. Marzy mi się też wycieczka po kraju ojczystym, ściana wschodnia np. A kiedy już się ogarnę, zmienię moto w przyszłym sezonie na ciut większe 250 ccm, to w 2013 otwierają się perspektywy na coś grubego, tj. Ameryka Południowy czy Afryka. Ale kto tam będzie słuchał takiego bajania... ;)

Metamorfozy, czyli Trinny i Susannah ubierają Hondę. Znajomi podróżnicy zgodnym chórem pocieszali, że teraz Honda ma cudowny, podróżniczy sznyt i prawdziwą, madmaxową stylówę;)

   

2 komentarze:

  1. Rewelacyjna podróż... Trzeba przyznać... Podziwiam. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki! A ja cholera jeszcze relacji nie dokończyłam. Się zbieram do tego...

    OdpowiedzUsuń