piątek, 15 lipca 2011

Dzień trzynasty i 14ty, czyli Helsinki na całego

      Z Helsinkami to w sumie wyszła całkiem fajna sprawa, bo jechałam z nastawieniem, że zostanę jedną noc, a następnego dnia o 14 popłynę do Tallina. I tak to też zaplanowaliśmy: ja, Kolumbijczyk Felipe, mój host, oraz jego dziewczyna Paula, oryginalna, lnianowłosa Finka. Wieczorem wyszliśmy z Felipe na nocny walk po stolicy i na browara do jednej z knajp, gdzie pracuje znajomy Salwadorczyk. Byłam mile zaskoczona swojskością Helsinek. Brudni żule, nawaleni młodzi, trochę śmiecia na ulicy, wszystko to sprawiło, że od razu poczułam się jak w domu. Helsinki architektonicznie na pewno nie powalają, ale mają w sobie urok wybuchowej mieszanki, łączącej wielkomiejskie, stołeczne ambicje z klimatem końca świata. To, co rzuca się w oczy, to na pewno fiński design. Wystawy przyciągają wzrok i kuszą niepowtarzalnym wzornictwem, geometrycznym minimalizmem zmieszanym z odrobiną folkloru. Jest to zatem dobry kierunek dla lansiarzy z Warszafki, którzy w pogoni za oryginalnością zazwyczaj lecą na szoping do Berlina. W Helsinkach odjebaliby się na bogato i oryginalnie od stóp do głów, i to za całkiem rozsądną cenę.
      Jak już pisałam, taki był plan, żeby zmyć się  z Helsinek o 14. Felipe obiecał oprowadzić mnie jeszcze do tego czasu po mieście za dnia, on na swoim e-bike'u, ja na motocyklu. Umówiliśmy się, że on będzie jechał szybko, a ja wolno i w ten sposób obskoczyliśmy miasto w zaledwie 1,5 godziny. Pod koniec touru dołączył do nas Salwadorczyk, na deskorolce, więc aż do portu stanowiliśmy całkiem ciekawy korowód;) Niestety w porcie okazało się, że prom jest full, a na liście oczekujących 90 samochodów, więc upewniwszy się, że Felipe nie ma nic przeciwko, postanowiłam zostać na jedną noc dłużej. W porcie po chwili otoczyła mnie grupa Polaków, którzy nie znali angielskiego, więc nijak nie byli w stanie dowiedzieć się, jaka jest sytuacja. Zanim im wszystkim wytłumaczyłam, o co biega i pomogłam zabukować bilety na dzień jutrzejszy, minęła kolejna godzina. Dopiero wtedy mogłam wrócić do centrum, by wciągnąć z Felipe przepyszną rybkę i spędzić popołudnie tak jak Bóg przykazał - rozkoszując się lipcowym słońcem i popijając browarka w tłocznym centrum Helsinek.

Nocne zwiedzanie z Felipe, a niebo tego lata było wyjątkowo krwiste..

Dzienne zwiedzanie na moto

Przewodnik na e-bike'u

Foczzzz w 

Zrobię sobie zdjęcie w odbiciu, i ch!

Mmmm, szwedzkie klopsiki przy tym wymiękają

AMEN.

Luksusowy port 

Miejsce zaczepek. To tam pewien Libijczyk się przysiadł do mnie palącej fajana i zaczął wychwalać kaliber swojej armaty, danej mu od łaskawego Allaha.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz